Mija już prawie tydzień od koncertu. A ja dopiero teraz po raz pierwszy słucham („podmiksowanego na szybko”) zapisu audio występu Józefa. Gdy byłem obok niego, to wydawało mi się, że Mistrz stał się swoją muzyką i tylko zastanawiałem się, czy instrumenty to wytrzymają. Energia, jaka z tego człowieka bije na scenie to fenomen! A Jego kunszt? Klasa dla siebie i to nie tylko w skali naszego kraju.
Słucham więc teraz – raptem trzy warstwy: fortepian, syntezator Moog i od czasu do czasu śpiew. Na występie to mi się jakoś zlewało, nie rozumiałem dobrze słów – może z emocji po własnym graniu. Tymczasem wszystko jest klarowne, czyste, perfekcyjne…
Kiedyś prowadząc studio postprodukcyjne marzyłem, żeby „mieć Skrzeka na taśmie”. Ale jakoś tak się składało, że przez lata nagrywałem wyłącznie lepszych i gorszych lektorów zachwalających pasty do zębów i pieluchy. I dopiero teraz, 25 lat od momentu, gdy poznałem Józefa, udało mi się zorganizować koncert „Muzyka Mgieł”, który został nagrany. Warto było czekać tyle lat. Wielokamerowy zapis wideo jest także już przepisany do komputerów i mogę odsapnąć. Prawdopodobnie dokręcę obrazy ilustracyjne występ Skrzeka. A więc kilka tygodni, a może miesięcy pracy i będzie czego słuchać, i będzie co oglądać.
Ta energia, o której pisałem rozeszła się 14 grudnia w ciałach i duszach osób, które były na Sali w OKO. Żyje już osobno, w nich. Może DVD z zapisem naszych występów, a szczególnie znakomitego koncertu Józefa da możliwość zatrzymania, zaklęcia jej i „użyczenia” tym, których tam nie było.
Są zainteresowani?
Marek Pluciński